Wisłoka Dębica podejmowała na własnym obiekcie Sokoła Sieniawę. Niestety dębiczanie przegrali bramką straconą w końcówce spotkania.
Pierwsza połowa
Sędzia Paweł Kukla pierwszy raz zagwizdał o godzinie 15:30. Mecz początkowo był bardzo wyrównany. Gospodarze pierwszą groźnie wyglądającą sytuację stworzyli w 15. minucie. Niestety napastnik „Biało-zielonych” nie zdołał jej wykończyć, ponieważ piłkę spod nóg wybił mu obrońca gości.
Po 20 minutach gry arbiter podyktował rzut wolny po faulu na Błażeju Radwanku. Kapitan ekipy z Parkowej dośrodkował z okolic 20. metra, strzał głową oddał Łukasz Siedlik, lecz piłka minęła słupek od zewnętrznej strony.
Miejscowa drużyna nie poddawała się i w 23. minucie po niewykorzystanym rzucie wolnym dla „Biało-niebieskich”, grający z numerem 9 snajper dębiczan wyprowadził kontrę. Niewiele brakowało do zdobycia bramki, lecz kolejna próba Łukasza Siedlika była niecelna.
Bramce Jakuba Raciniewskiego zawodnicy Sokoła zagrozili w 27. minucie. Mocny strzał zza pola karnego został obroniony przez młodego goalkeepera. Piłka odbiła się rąk młodego bramkarza. Jeden z piłkarzy próbował dobić futbolówkę, ale ta pofrunęła nad poprzeczką.
Druga połowa
Już na początku drugiej połowy Łukasz Siedlik próbował zdobyć bramkę. Po zejściu z lewego skrzydła do środka napastnik „Biało-zielonych” oddał obiecujący strzał, który okazał się niecelny.
W 64. minucie Damian Łanucha próbował swoich sił z dystansu. Niestety bramkarz gości bezbłędnie interweniował. Zaledwie trzy minuty później blisko objęcia prowadzenia był zespół Sokoła. Piłkarze w niebieskich trykotach uderzali dwa razy, lecz Jakub Raciniewski oraz jeden z obrońców Wisłoki wyprowadzili dębiczan z opresji.
Na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem „Biało-niebiescy” wyszli na prowadzenie za sprawą Oskara Mazgoły. Pomimo prób gospodarzy mecz zakończył się wynikiem 0:1.
– Uważam, że do przerwy to Sieniawa była groźniejszym zespołem. Sytuacji stuprocentowych nie stworzyli, ale gościli w naszym polu karnym. W drugiej połowie wydaje mi się, że to my byliśmy stroną dyktującą warunki. Przy rzucie z autu delikatnie zdrzemnęliśmy się i niestety przeciwnik potrafił to wykorzystać – mówił po meczu trener Wisłoki Dębica, Bartosz Zołotar.
Fot. DebicaInfo.pl / Tymoteusz Oskarbski
1 Comment